COVID pretekstem do rozgrywek na polskim transporcie?

07.07.2020

Nie da się zaprzeczyć, że Polska jest liderem w transporcie UE. Dlatego też kraje zachodnioeuropejskie próbują wyrugować polskich przewoźników.

Jak przypomina Dziennik Gazeta Prawna (z 6 lipca br.) polscy przewoźnicy odpowiadają za ponad 23 proc. rynku międzynarodowych przewozów w Unii Europejskiej, natomiast Udział krajowych firm transportowych w relacjach między Polską a innymi krajami UE sięga już ponad 92 proc.

Statystyki i dominująca pozycja polskich przewoźników powodują nieczystą grę Zachodu. Pojawiają się bowiem oficjalne ogłoszenia o zatrudnieniu przewoźników z wyraźnym wskazaniem, że nie mogą pochodzić z nowych krajów UE – głównie z Polski. To nie wszystko – zatrudnieni przez nich kierowcy również nie mogą pochodzić z tych regionów. 

Wydaje się, że podstawowe filary, na których oparta została Unia Europejska są mocno zagrożone. Trzeba zadać sobie pytanie, czy mamy być krajem zepchniętym do roli podwykonawcy, czy też wspólnymi siłami spróbujemy zawalczyć o równiejsze szanse dla polskich firm?

Niestety można zauważyć, że polityka zdominowała transport – ambicje polityczne i interes gospodarczy „starej Unii” mają górować nad podstawowymi wartościami Wspólnoty i to w sytuacji, w której powinniśmy być jedną drużyną.