Kraje, które najbardziej naruszają europejską swobodę świadczenia usług

23.11.2020

Jednym z głównych celów portalu 4freedoms.net jest stworzenie platformy, na której można zgłaszać naruszenia prawa UE i niespójne z nim przepisy krajowe w poszczególnych krajach unijnych.

Dotychczas użytkownicy portalu 4freedoms.net zgłosili 225 takich naruszeń. Nie licząc Polski, najwięcej z nich dotyczyło Niemiec (46), Francji (20), Belgii (18), Włoch (8 zgłoszeń) i Austrii (7 zgłoszeń). Najmniej zgłoszeń odnosiło się do krajów bałtyckich (Litwa i Łotwa po jednym zgłoszeniu, a Estonia – ani jednego), Czech (jedno zgłoszenie), Słowacji (dwa zgłoszenia), Rumunii (ani jednego zgłoszenia), Bułgarii (2 zgłoszenia), krajów skandynawskich (Szwecja – 1 zgłoszenie, Norwegia, Finlandia i Dania – 0 zgłoszeń), Irlandii (ani jednego zgłoszenia), Portugalii (jedno zgłoszenie), Węgier i Hiszpanii (w obu krajach po 3 zgłoszenia).

Trzeba przy tym jednak dodać, że portal 4freedoms.net był dotychczas adresowany przede wszystkim do branży transportowej (w związku z Pakietem Mobilności) i większość użytkowników tego portalu to osoby z tej branży. W związku z tym także większość przyjętych przez portal zgłoszeń naruszeń prawa UE oraz spójności z nim prawa krajowego dotyczy branży transportowej. Należy więc wziąć na to poprawkę, analizując powyższe dane.

Na ich podstawie, ale także w oparciu o raporty i analizy poświęcony tej tematyce (m.in. raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. „Protekcjonizm gospodarczy w Unii Europejskiej” oraz raport Fundacji Republikańskiej pt. „Bariery dla polskich przedsiębiorców działających na rynkach UE”) nasuwa się wniosek, że część krajów Unii Europejskiej celowo ogranicza dostęp do swoich rynków firmom z innych krajów unijnych. Mimo że łamie w ten sposób jedną z głównych zasad UE: wspólnego rynku, swobodnego przepływu ludzi, towarów i usług w obrębie UE. 

Niestety, należą do takich państw (co potwierdzają także zgłoszenia w portalu 4freedoms.net) przede wszystkim dwa najludniejsze kraje UE, z największymi unijnymi gospodarkami. Czyli Niemcy i Francja. Kraje te otrzymują  od nas tytuł  Hostium Europae.

Sztandarowym przykładem łamania przez nie unijnej zasady swobodnego przepływu towarów i usług, niszczenia wspólnego rynku, były wprowadzone przez oba te kraje kilka lat temu ustawy, których celem było ograniczenie w Niemczech i Francji konkurencji ze strony środkowoeuropejskich firm transportowych. Ustawy te bardzo utrudniły działalność i zwiększyły koszty przewoźników z Europy Środkowej na terenie obu wymienionych krajów.

 Pierwszym państwem, które postanowiło ograniczyć na swoim terenie silną środkowoeuropejską konkurencję, były Niemcy. Wprowadzając w 2015 r. ustawę o płacy minimalnej dla pracowników zagranicznych, pracujących na ich terytorium jako pracownicy delegowani. Tę ustawę nazwano MiLoG, od jej niemieckiej nazwy Mindestlohngesetz. Objęto nią także zagraniczne firmy transportowe, które przewożą towary na terenie Niemiec (bez tranzytu przez ten kraj). Ustawa określa, jakie minimalne wynagrodzenie mają otrzymywać kierowcy zagranicznych firm transportowych, podczas przewożenia towarów na obszarze Niemiec. Co oznacza, że polska firma transportująca towary do lub z Niemiec lub z jednej niemieckiej miejscowości do drugiej nie może płacić kierowcy według polskich stawek, ale musi dostosować jego wynagrodzenie do stawek, określonych przez niemieckie prawo, przez MiLoG. Czyli płacić im tam więcej. Innymi słowy o tym, ile kierowca polskiej firmy transportowej zarabia na trasach w Niemczech (nie uwzględniając tranzytu przez ten kraj), decyduje niemiecki rząd.

 

„Na przewoźników delegujących kierowców do pracy w Niemczech MiLoG nakłada liczne obowiązki. M.in. zgłoszenie oddelegowania pracownika do pracy na terenie Niemiec w specjalnym systemie elektronicznym, potwierdzenie odpowiednimi dokumentami spełnienia wymogów stawianych przez MiLoG czy dostarczenie dokumentów na żądanie niemieckiej administracji celnej. Złamanie przepisów o pracy minimalnej w Niemczech wiąże się z surowymi karami. Przykładowo, naruszenie obowiązku właściwej dokumentacji, zgłoszenia pracownika w portalu internetowym i współpracy w czasie kontroli grozi grzywna do 30 tys. euro” - czytamy w raporcie pt. „Transport i logistyka jako strategiczna branża polskiej gospodarki” opracowanym przez Polski Instytut Transportu Drogowego i wydanym jesienią 2019 r.

W 2016 r. bardzo podobne – do niemieckiego MiLoG-u - przepisy wprowadziła Francja. Ustawą, zwaną od nazwiska jej inicjatora, Loi Macron (Prawo Macrona). Loi Macron, tak samo, jak MiLoG, nakłada na zagraniczne firmy transportowe obowiązek płacenia kierowcom – za pracę wykonywaną na terenie Francji – według określonych przez tę ustawę stawek (tzw. płacy minimalnej). Muszą one także spełnić wiele innych wymogów, np. prowadzić dokumentację kadrową-płacową po francusku i mieć przedstawiciela na terytorium Francji, który ma francuski numer telefonu i biegle mówi w tym języku. Kary za nie przestrzeganie tych przepisów są bardzo dotkliwe. Za ich jedno naruszenie tylko w odniesieniu do jednego pracownika grozi grzywna w wysokości 3 tys. euro, a jeśli do naruszenia dojdzie ponownie, może ona zostać zwiększona do 6 tys. euro.

Jak zauważa Polski Instytut Transportu Międzynarodowego w swym raporcie, takie bariery są trudne do pokonania przez mniejszych przewoźników. I zapewne o to chodziło. 

Dobre praktyki

Na szczęście, na drugim biegunie są kraje UE, które - jak wynika m.in. ze zgłoszeń w portalu 4freedoms.net czy przywoływanego wcześniej raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego pt. „Protekcjonizm gospodarczy w Unii Europejskiej” - nie ograniczają dostępu do swoich rynków firmom z innych unijnych państw. Należy do nich m.in. Estonia. Stawka jest duża. Jak bowiem wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny, z powodu praktyk protekcjonistycznych, dyskryminujących firmy z innych krajów UE unijna gospodarka traci rocznie aż 183 mld euro. Ów instytut w swym raporcie na temat protekcjonizmu w obrębie UE napisał też:

„Zdaniem ekspertów PIE Komisja Europejska zdaje się nie traktować Państw Członkowskich w równy sposób przy zwalczaniu niektórych aspektów protekcjonizmu. Szczególnie uprzywilejowane są duże kraje „starej” Unii: Niemcy i Francja. Ponadto z niejasnych przyczyn Komisja korzysta z wyjątkowego instrumentu prawnego, jakim jest nakaz zawieszenia pomocy, tylko wobec krajów „nowej” Unii. Warto zauważyć, że od momentu „dużego” rozszerzenia Unii (licząc od 2005 r.) państwa „starej” Wspólnoty przyznają około dziewięciokrotnie więcej pomocy publicznej (średnio 65 mld euro rocznie) niż kraje „nowej” Unii (7 mld euro)”.

Estonia otrzymuje od nas tytuł Amicus Europae.

Takie nierówne traktowanie poszczególnych krajów członkowskich jest nie do zaakceptowania. By to jednak zmienić, potrzebne są nie tylko działania rządów krajów dotkniętych tą nierównością czy europarlamentarzystów, ale i jak największy oddolny, społeczny nacisk.

W związku z tym Fundacja Pomyśl o Przyszłości zachęca odwiedzających portal 4freedoms.net do działań proaktywnych, polegających na przesyłaniu propozycji zmian, które usprawniłyby swobodę świadczenia usług w ramach wspólnego rynku Unii Europejskiej. 


Fundacja wykorzysta zgromadzoną wiedzę do dalszych analiz, prac eksperckich, działań PR-owych oraz lobbowania na rzecz zmian w prawie europejskim. Naturalnymi interesariuszami takich działań będzie sektor pozarządowy, think-tanki zajmujące się integracją europejską, rządy państw członkowskich, uczelnie wyższe, instytucje europejskie. W ten sposób Polska jako kraj może mieć pozytywny wpływ na rozwój integracji europejskiej i wykorzystać swoje działania wizerunkowo.